Korepetycje
…
„ […] Same złe momenty przynosi czas…[…]
”
Utrata pracy dobiła trochę Anę. Nie miała
zbyt wielu oszczędności żeby móc po
prostu przez jakiś czas nie pracować. Z powodu zbliżającego się końca roku
żadna szkoła w Belgradzie nie zatrudniłaby jej. Mimo wszystko z nadzieją zostawiła
kilka swoich podań o pracę w szkołach. W większości były to szkoły prywatne,
ponieważ tam miała największa szanse na pozytywną odpowiedź. Przez czas kiedy
szukała pracy postanowiła chociaż trochę podreperować swój budżet domowy.
Wracała właśnie z jednej redakcji. Zostawiła tam do wydrukowania swoje
ogłoszenie, że może dawać korepetycje z chemii. Stwierdziła że każdy pieniądz
jej się przyda. Przecież musi opłacać mieszkanie, jeść i pić.
Najgorszym momentem dla młodej chemiczki
był ten kiedy musiała ze swojego starego miejsca pracy zabrać swoje rzeczy i
wypowiedzenie umowy o pracę. Bała się tego starego dyrektora. Nie chciała mieć
z nim więcej styczności, więc nawet nie brała pod uwagę możliwości wytoczenia
staremu zgredowi sprawy w sądzie. Na dodatek miała świadomość, że ciężko byłoby
udowodnić dyrektorowi czyn. Przecież w gabinecie nie było nikogo poza nimi. A
to, że wybiegła zburzona i widziała to sekretarka nie znaczyło, że ta blondynka
ją poprze – przecież każdy chce pracować. Brat Any twierdził, że to trzeba jak
najszybciej zgłosić na policję. Szatynka jednak stanowczo się temu sprzeciwiła.
Chciała o tym po prostu jak najszybciej zapomnieć.
-
I co liczysz, że z tych marnych korepetycji przeżyjesz do kolejnego roku
szkolnego? Przecież za chwilę wakacje i wiadome jest nie od dziś, że wtedy nie
będziesz mogła udzielać korepetycji – zauważyła jej przyjaciółka Jelena.
-
Wtedy będę żyła z oszczędności. A od września zacznę ponownie pracę w jakiejś
szkole.
-
Przecież z Twoim wykształceniem mogłabyś pracować w jakimś laboratorium. A ty
koniecznie chcesz uczyć czyjeś dzieci. Przecież to jeden z najbardziej
niewdzięcznych zawodów świata.
-
Nie kiedy masz do dzieci podejście. Ja uwielbiam nauczyć. Dzieci mnie lubią, a
ja ich. Najważniejszy jest wzajemny szacunek do ucznia i do nauczyciela. Zresztą
czy przez te kilka lat kiedy prowadziłam lekcje, kiedykolwiek ci się skarżyłam?
-
Nie, ale przecież…
-
Nie ma żadnego, ale. Chcę pracować w szkole i zobaczysz, że od września
ponownie będę sprawdzała listę obecności.
-
No jak chcesz – rzekła pojednawczo Jelena. – Lepiej mi powiedz kiedy znajdę u
twojego boku jakiegoś przystojnego mężczyznę?
-
Jak Serbia zdobędzie mistrzostwo Europy w siatkówce – wypaliła bez
zastanowienia Ana.
-
No uważaj na swoje słowa, bo jeszcze to się spełni – przestrzegła ją Jelana.
Nie od dziś było wiadomo, że Ana
Niechciała nikogo mieć. Przynajmniej nie teraz. Na każde pytanie o swojego
chłopaka odpowiadała jakimś zgryźliwym tekstem. Nie potrzebowała kogoś kto by
ją kontrolował, a do tej pory miała tylko takich mężczyzn. Wolała być sama i
mieć możliwość decydowania o swoim życiu.
*
Mila Miljković siedziała w swoim pokoju i
przeglądała książkę od chemii. Kolejna czerwona jedynka w dzienniku nie
poprawiła jej sytuacji, a w zasadzie wręcz przeciwnie tylko ją pogorszyła. Nie
było dnia by blondynka nie siedziała przy podręczniku z znienawidzonego
przedmiotu. Na dodatek nauczycielka, która nauczała chemii uważała, że jej
przedmiot jest ważniejszy nawet od języka serbskiego. Codzienne sprawdziany i
przepytywania. Mila miała już obsesję. Na każdej lekcji drżała ze strachu, że
zostanie wywołana do odpowiedzi. Zwłaszcza przy końcówce roku szkolnego ta
perspektywa była jeszcze bardziej możliwa. Przecież wtedy zazwyczaj przepytuje
się tych, którzy są zagrożeni. Zdarzyło się kilka razy, że Mila po prostu nie
przyszła na lekcję z obawy przed kolejną jedynką. Jednak wtedy szybko
dowiadywali się o tym jej rodzice, ponieważ pani Ražnatović z prędkości światła
informowała ich o tym. Nienawiść między uczennicą, a nauczycielką była
wzajemna. Chemiczka robiła wszystko, żeby tylko klasa wiedziała jakim to
nieukiem chemicznym jest młodsza Miljković i jak bardzo gorsza jest od swojego
brata. Czytanie bzdurnego doświadczenia w podręczniku przerwało jej pukanie do
drzwi.
-
Proszę – powiedziała i czekała kto pojawi się w jej pokoju.
-
Mogę? – to Ivan chciał z nią o czymś porozmawiać.
-
Co chcesz?
-
Zaproponować ci coś.
-
Co takiego? – Mila kochała swojego brata, ale nie mogła znieść, że to on z ich
dwójki jest tym lepszym.
-
Słuchaj zarówno ja jak i rodzice jesteśmy zaniepokojeni twoją sytuacją z
chemii. Zadajesz maturę, więc nie dobrze jest gdy teraz masz zagrożenie.
Pomyśleliśmy, że może przydałby ci się korepetycje. Jeszcze nie jest za późno,
żeby zaliczyć ten przedmiot.
-
No dobra. Niech będą te korepetycje – zgodziła się Mila.
Ten
pomysł chodził jej po głowie od kilku dni. W sumie była wdzięczna Ivanowi, że
on to zaproponował.
-
Super – powiedział i z kieszeni spodni wyjął kartkę papieru z zapisanymi
numerami. – Tu masz numery osób, które dają korepetycje z tego przedmiotu. Może
ktoś znajdzie dla ciebie czas mimo końca roku szkolnego.
-
I ja mam zadzwonić? – spytała Mila niedowierzając.
-
A mam powiedzieć rodzicom o dzisiejszym wezwaniu do dyrektora? – spytał Ivan
wychodząc z pokoju i puścił siostrze oko.
‘Podły siatkarz’ tylko taka myśl przeszła dziewczynie
przez głowę. Przecież ona nienawidziła załatwić takich rzeczy. Liczyła, że
rodzice i brat postawią ją przed faktem dokonanym. Zrezygnowana wyciągnęła
telefon i zaczęła wybierać numery telefonów. W pierwszych pięciu rozmowach już
na początku usłyszała, że nie ma szans żeby wcisnąć ją w jakiś termin. W
szóstej i siódmej po usłyszeniu rozmiaru materiału jaki jest do poprawienia
również usłyszała odpowiedź negatywną. Dopiero ósmy telefon przyniósł pozytywne
wyniki. Miły kobiecy głos zgodził się jej pomóc i nie było problemów z
terminem, ani nie było przerażenia, że jest tak dużo materiału. Odetchnęła z
ulgą i odłożyła komórkę. Zapisała w kalendarzu kiedy ma pierwsze spotkanie i
poszła powiadomić o tym rodzinę. W końcu ktoś musi płacić za tą wątpliwą
przyjemność jaką były korepetycje z chemii.
~~~~~~~~~~~~~~
Nie bić. Nie krzyczeć. No, mówiłam żeby nie rzucać ciężkimi przedmiotami. Zwlekałam z dodaniem rozdziału, ale to z prostego powodu - to początek tego opowiadania, a ja z nimi zawsze mam największy problem. A jak już napisałam to w ciągu ostatniego tygodnia nie miałam na nic siły.
Następny rozdział należy do niezastąpionej, jedynej i bardzo cierpliwej Maritty.
Pozdrawiam, Lady Spark.
PS Kto chce być informowany proszony jest o wpisanie się do odpowiednio zatytułowanej zakładki.
Pozdrawiam, Lady Spark.
PS Kto chce być informowany proszony jest o wpisanie się do odpowiednio zatytułowanej zakładki.
Pozdrawiam, Lady Spark.
Chemia... I od razu przypomina mi się nauczycielka z gimnazjum... Biedna Mila... Ale mam nadzieję, że przy pomocy korepetytorki ogarnie to zuo, jakim jest materiał z chemii. :)
OdpowiedzUsuńA co do Any to mam nadzieję, że znajdzie pracę ;) I mam pewne podejrzenia, co dalej, ale się nie ujawniam. Pozdrawiam ciepło,
Ja może sama nie miałam takiej sytuacja jak Mila, ale przze pewien okres czasu drżałam na każdej lekcji matematyki z jakiegoś niewiadomego powodu i doskonale rozumiem jak to jest mieć nauczyciela, który swój przedmiot uważa za namber one. Korepetycje to dobry pomsył, bo mam wrażenie, że wina nie leży po stronie Mili, tylko jej nauczycielki. Może Ana pokaże jej jak spojrzeć na chemię z zupełnie innej strony? I sama może też coś na tym zyska? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Nie widzę żeby w powietrzy latały jakieś ciężkie przedmioty :P Normalnie uwielbiam czytać tutaj o tych rozmyślaniach Mili i jej zachowaniu względem przedmiotu którego nie cierpi. Jakbym widziała sobie :P Tak poczekajcie kilka chwil a napiszę że tęsknie za swoja szkołą :P Dobrze że Ivan sam kazał jej zadzwonić, niech się dziewczyna uczy odpowiedzialności.Ciekawe jak będzie wyglądać jej współpraca z Aną i czy nauczycielce starczy cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból spowodowany kolejnymi jedynkami z chemii. Jak podobnie jak Mila nienawidziłam tego przedmiotu w liceum, zresztą nauczycielkę też. I wcale jej się nie dziwię, że jest tak negatywnie do tego wszystkiego nastawiona.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ana jej pomoże i może dzięki temu pozna tego faceta, na którego tak długo czeka. Tego, który będzie dla niej wsparciem, a nie ,,balastem''.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie wiem, co kliknęłam, ale usunęłam komentarz :(
OdpowiedzUsuńdobra, nieważne.
podoba mi się to opowiadanie. miło się czyta, a jedyne rozczarowanie to to, że notki się tak szybko kończą ;) no i Ivan w duecie z Aleksem :D:D
Chemia... ja się jej wcale nie dziwię, że drży na myśl o pójściu na lekcję...
OdpowiedzUsuńAna jej pomoże i przy okazji pozna Ivana?
Zapowiada się bardzo fajnie.
Pozdrawiam i czekam na kolejny :))
O tak chemia dla mnie zawsze była wielką tajemnicą świata:). Hmmm coś mi się wydaje, ze te korepetycje wyjdą na zdrowie nie tylko pannie Milijković ale i braciszkowi:)
OdpowiedzUsuńNo i tak wszystko się zacznie.. : Od korepetycji z chemii. Nie dziwię się ze Mila ma z tym problemy,ja sama chemii nie znosiłam. Jestem pewna,ze Ana pomoże jej wybrnąc z tego zagrożenia,widac ze zawód nauczycielki to dla niej wielka pasja. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDroga Lady Spark...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za prowadzenie tak dużej ilości blogów. Ja bym nie umiała. Umiem tylko jeden, jak otwieram drugi, to szybko z któregoś rezygnuję, bo tracę ambicję :D A Ty masz ich AŻ tyle... to chyba codziennie masz jakieś wiadomości o nowym komentarzu? :D
Ta kobieta chyba nie jest normalna... jak można dzieci lubić? To zapraszam do mojego gimnazjum, znienawidzi je szybko i odechce się być nauczycielem! No, chyba że pójdzie do podstawówki albo coś, to wtedy lepiej...
Ta Mila to jakaś Rosjanka? Albo Ukrainka? Takie wschodnie nazwisko...
Hyhyhy, za coś ta pała się należała ;>
Korepetycje nie są fajne... chyba że ona chce sobie tam jakiegoś chłopaka upolować, to śmiało :D
Krzyczę, bo za mało akcji i nie mam co pisać w komentarzu.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
PS Ja tam lubię chemię ^^