„Od
czasu do czasu doskwiera mi samotność, a Ciebie nigdy nie ma w pobliżu”
-
Mówię ci, że ta dziewczyna ma poważny kompleks, jeśli chodzi o swojego brata –
próbowała po raz setny wyjaśnić swojej przyjaciółce Ana.
-
No i co z tego? Czy tylko to powstrzymuje cię przed odebraniem tego wiecznie
dzwoniącego telefonu? – spytała Jelena.
-
Oczywiście, że tak, bo to dzwoni jej brat. Jak będzie się czuła myśląc, że daje
jej korepetycje tylko dlatego, żeby być bliżej jej brata? Muszę zachowywać się
pedagogicznie – wyjaśniła Ana.
-
Nie przesadzasz z lekka?
-
Ja przesadzam? – odpowiedziała pytaniem na pytanie chemiczka.
-
Kilka dni temu mówiłaś dokładnie to samo. Zupełnie jakby ci się zacięła płyta.
Ok… Ivan jest od ciebie starszy siedem lat, ale tylko pod względem fizycznym.
Psychicznie jesteście na tym samym etapie. Skoro coś do niego czujesz to może w
końcu najwyższa pora się do tego przyznać, a nie wiecznie uciekać – stwierdziła
Jelena.
-
Nic do niego nie czuję – powtórzyła kolejny raz Ana i udała się do swojego
pokoju.
Możliwe, że okłamała Jelenę, ale
kompletnie nie miała zamiaru zmieniać swojej postawy względem atakującego.
Pomijała fakt, że lubiła go i bardzo dobrze im się rozmawiało i mieli mnóstwo
tematów do rozmów. Byli jednak z dwóch odrębnych światów, a na dodatek Anę
przerażała spora różnica wieku, która między nimi była. Wszystkie te czynniki
składały się na brak reakcji kobiety na dzwoniący telefon. Miała tego dość. W
końcu wyłączyła urządzenie i szczęśliwa, albo udając szczęśliwą postanowiła
posprzątać w swoim pokoju.
***
Ivan zupełnie nie wiedział o co
chodzi chemiczce. Jeszcze gdy rozmawiali kilka dni temu wszystko było w jak
najlepszym porządku. Teraz jednak nap oczątku nie odebrała jego telefonu, a
następnie wyłączyła swój. To mu kompletnie do siebie nie pasowało.
Zdezorientowany wpatrywał się w ścianę jadalni, a nie w talerz, na którym
znajdowało się jego śniadanie. Ana zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Była
delikatna, kobieca oraz bardzo samodzielna. Zastanawiał się czemu taka kobieta
jak ona jest sama i czy przypadkiem dziewczyna nie wystraszyła się tego, że ich
znajomość poszła o krok za daleko, a ona już jest w jakimś związku. Szybko
jednak tą myśl wyrzucił z głowy, bo brunetka nie wyglądała na osobę, która była
by w stanie grać na dwa fronty. Jej niebieskie jak niebo oczy nie umiałby
patrzeć w czyjąś twarz i okłamywać ją tak bezczelnie. Tego był pewien. Kobieta
była sama, ale z jakiegoś nieznanego mu powodu.
-
Ivanku co ty taki jakiś zamyślony, co? – to kolega z reprezentacji Marko
postanowił wyrwać, go z zadumy.
-
Ja zamyślony? – spytał atakujący.
-
No, a kto ja? Przecież to tobie od dobrych dziesięciu minut stygnie śniadanie,
a nie mnie. Zresztą martwię się o naszego kapitana, bo wiesz jakby to
powiedzieć jesteś naszą opoką.
-
Marko nie dostałeś dawno od nikogo łomotu na boisku? – spytał drugi z
środkowych Dragan, który przysiadł się do stolika Ivana.
-
A co? Sugerujesz, że możesz mieć więcej ataków ze środka niż ja? – odpowiedział
hardo Podrascianin.
-
O ja jestem tego nawet pewien, ale o tym podyskutujemy później. Najpierw muszę
spytać się Ivana czy zamierza coś zrobić z tą wzdychającą do niego kucharką –
powiedział Dragan i skierował swój wzrok na kapitana serbskiej drużyny.
-
Jaką znowu wzdychającą kucharką? – spytał Ivan.
-
No tą, która dziś ci dawała śniadanie. No nie mów, że nie widziałeś jej
maślanych oczu i tych westchnień gdy podawała ci talerz. Zresztą wiesz to nawet
twoja kategoria wiekowa – mówił Dragan, a Marko próbował nie udusić się ze
śmiechu.
-
Co ty znowu bredzisz Stanković? – Ivan skierował swój wzrok, w stronę kucharki
o której była mowa i o mały włos nie dostał zawału.
Nie żeby uważał, że jego kobieta
musi być niewiadomo jaką pięknością, ale
jego koledzy po prostu z niego sobie kpili. Kucharka podchodziła
delikatnie już pod pięćdziesiątkę i była bardzo przy kości. Gdy zauważyła wzrok
atakującego uśmiechnęła się do niego czule.
-
Myślisz, że kiedy ja się urodziłem? – spytał Ivan Dragana.
-
Razem z dinozaurami? – odpowiedział pytaniem na pytanie środkowy, a Marko
wybuchnął niepohamowanym śmiechem. – Nie? No to jestem w szoku, ale pewnie
czasy średniowiecza to już dobrze znasz, co? – kopał dalej w zapalnik Dragan, a
Ivan spokojnie wstał z krzesełka.
-
Jeśli masz w planach wyjazd do Austrii to radzę ci właśnie szukać jakiegoś
bezpiecznego miejsca – ostrzegł go Ivan, a środkowy szybko zaczął wychodzić z
jadalni, a za nim atakujący.
***
Mila z uśmiechem na ustach wysiadła na
obrzeżach Valjeva. Była z siebie bardzo zadowolona. Z samego rana poprawiła
jeden sprawdzian z chemii i nawet jej upierdliwa chemiczka musiała przyznać, że
dziewczyna zrobiła niewielki postęp. Jednak tak jak jedna jaskółka wiosny nie
czyni tak samo jeden sprawdzian promocji na świadectwie też nie daje. Była to
burza gradowa w głowie blondynki, ale już spokojniej patrzyła w przyszłość i matury.
Spokojnym krokiem udała się w stronę niewielkiej drogi, która prowadziła do
ośrodka sportowego, w którym trenowali serbscy siatkarze. Rodzice dziewczyny
zgodzili się, żeby pojechała odwiedzić brata. Był koniec tygodnia i Ivan z
pewnością pomoże znaleźć Mili jakiś nocleg, a dziewczynie należy się trochę
wytchnienia od nauki. Blondynce zupełnie to nie przeszkadzało. Miała ukryty cel
dla którego chciała przyjechać Valjeva. Otóż pewien wysoki siatkarz skradł swym
słodkim uśmiechem jej serce. Miał on brązowe, kręcone włosy i uśmiech od ucha
do ucha. Często wydawało się, że ma ADHD, a on po prostu cieszył się życiem.
Miljković zastanawiała się czemu jej brat tak uparcie próbuje ograniczyć jej
kontakty z Aleksandarem. Nie rozumiała czemu Srebrny Kruk uparł się, żeby ja
chronić przed młodym Serbem. Przecież to było jej życie a nie jego i ona miała
prawo do szukania miłości to, że jemu nie wychodziło w uczuciach to nie
znaczyło, że ma prawo zabraniać jej tego samego. Nie zamierzała kompletnie
ułatwiać mu zadania ‘troskliwego brata’.
Z jeszcze większym uśmiechem weszła na
dziedziniec ośrodka sportowego. Nucąc pod nosem jakąś wesołą piosenkę weszła do
hotelu, w którym zameldowani byli siatkarze. Podeszła do recepcji.
-
Czym mogę służyć? – spytał wysoki blondyn o zielonych oczach.
-
W którym poko… - nie dokończyła swojego pytania, bo usłyszała jak z korytarza
dobiega ją wesoły krzyk.
-
Ivan, Ivanku!
Mila prawie zaczęła się śmiać. Zza
rogu wyszedł nie kto inny jak Aleksandar i nawoływał jej brata.
-
Zmieniłeś orientację seksualną? – spytała ze śmiechem.
-
Co? Co ty tu robisz? – spytał atakujący i podszedł do dziewczyny i przytulił ją
do siebie.
-
Przyjechałam do brata. Mam powody do świętowania, a przynajmniej małe i
chciałam się z nim tym podzielić, ale skoro jesteście zajęci sobą to ja wam nie
będę przeszkadzała – powiedziała Mila siląc się na poważny ton.
-
Po prostu Dragan od rana szydzi z Ivana i staram się mu w tym trochę pomóc.
-
Och jesteś okropny. Jak możesz szydzić z mojego starszego brata – rzekła
obudzona.
-
Bo wiesz twój brat ma adoratorkę.
-
Kogo? – zielone oczy Serbki od razu zaczęły iskrzyć z ciekawości.
-
A wiesz mamy taką kucharkę, która posyła mu słodkie uśmiechy i nie byłoby w tym
nic dziwnego gdyby nie fakt, że ona podchodzi pod pięćdziesiątkę – odpowiedział
Aleksandar.
-
Żartujesz?! – krzyknęła Mila.
-
Mila?! Co ty tu robisz? – w tym samym momencie zza rogu wyszedł Ivan i
przyłapał dwójkę w dość dziwnej pozie.
Ręce
jego zmiennika znajdowały się na talii jego młodszej siostry, a ona sama
trzymała swoje na klatce piersiowej Aleksa. Zacisnął dłonie w pięści i
przełknął głośno ślinę. Atanasijević jakby to słysząc momentalnie odsunął się
do Mili. Wściekły Ivan nie zapowiadał niczego dobrego.
-
Rodzice zgodzili się żebym cię odwiedziła. Poprawiam stanowczo chemię więc
chyba mogłam cię odwiedzić? No chyba, że szukałeś Aleksa, bo on cię tak
nawoływał słodko i myślałam, że zmieniłeś orientację – powiedziała blondynka.
-
I ty też… Och dajcie mi święty spokój – warknął Srebrny Kruk i wyszedł z
ośrodka.
-
Lepiej z nim pogadam – powiedziała Mila i pobiegła za bratem.
***
Nawaliłam...
Wiem...
Przepraszam.
Zupełnie nie rozumiem Any. Podoba jej się Ivan, ona podoba się jemu, a różnica wieku nie jest aż tak duża. Właściwie żadna na jak na standardy:).
OdpowiedzUsuńCzemu Ivanowi nie odpowiada związek Aleksandara i ukochanej siostrzyczki? Czyżby postrzegał młodego kolegę przez pryzmat swojego postępowania?
Oooo! Biedny Ivan, on po prostu zakochał się w pięknej Anie, a tutaj wszyscy się tak nad nim biednym pastwią! A nasza młoda panna Milijković to sobie może takie kity, że do brata przyjechała wciskać rodzicom, ale nie nam! Ona tam dla Aleksa przyjechała, no, ale w sumie to ona sama się do tego przynała :D A Ana niech zacznie myśleć o sobie, a nie o swojej uczennicy!
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
Zapraszam serdecznie na oczekiwany Rozdział 17 „Przerwane chwile" na adres bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com! – autorka życzy przyjemnej lektury!
OdpowiedzUsuńE tam nie nawaliłaś, ba bardzo zabawny rozdział wyszedł. Kuchareczka gwiazdą tego rozdziału jak dla mnie a dwaj młodzi środkowi to sobie grabią i to na całego, tak zadzierać z Ivanem. Pokazuje to tylko jaki duży dystans i poczucie humoru ma Ivan. Szkoda że jest on tak despotyczny w stosunku do Milli i jej znajomości z Aleksem. Niech da im spróbować :) Rozumiem wątpliwości Any, sama też bym je miała. & lat to dużo, ale czasami tej różnicy nie widać i tutaj wydaje mi się ze u nich by tak właśnie było. Niech zaryzykuje, a nie ucieka od czegoś co może być wspaniałe.
OdpowiedzUsuńOch jak się cieszę, że dodałaś :)
OdpowiedzUsuńIvan się zakochał. To widać. Zresztą Ana raczej też, tylko nie wiem, czemu przeszkadza jej wiek Ivana? Przecież 7lat to nie jest dużo, wg mnie to normalne. Biedny, bo koledzy się z niego śmieją. A może skoro Ana go nie chce, to ta kucharka zechce? :D szkoda też, że tak źle podchodzi do znajomości Alexa i Milii. Każdy ma prawo do szczęścia, może się boi, że młody zrani jego siostrę, ale to ona decyduje i sama ponosi konsekwencje swojej decyzji.